Kliniki Weterynaryjne Uniwersytetu Przyrodniczego

Głęboka 30, Lublin
5 avis
3.60/10.00
+48 81 445 61 83

Kliniki Weterynaryjne Uniwersytetu Przyrodniczego sur la carte

Critiques

Mateusz (28.08.2017 09:03)
Telefon jest dla ozdoby nikt nigdy nie odbiera jak zdzwonie
Rozalia 1234 (10.08.2017 13:58)
Według mnie było naprawdę dobrze. Przyjął mnie młody lekarz, zrozumiał, dał mi czas. Jedyne co powinien zrobić inaczej to podać cenę przed uśpieniem mego pupila.Zaczął aplikować leki i gdy było po wszystkim powiedział cenę. Mimo wszystko cena nie była wysoka. Jednakże bardzo spodobało mi się to że mogłabym bez problemu zabrać ze sobą zwłoki. Bardzo polecam tą klinikę.
artur j (31.07.2017 21:23)
Stanowczo odradzam tą klinikę. Szczególnie negatywne zdanie mam na temat Pana dr Marcina G. Pan dr aplikuje drogie leki (nie podając przed aplikacją ich cen). Człowieka stawia przed faktem dokonanym podając mu cenę do zapłaty. Jego podejście do zwierzęcia jest nijakie, podejście do człowieka jeszcze gorsze. Przed zmianą kadry było tam zupełnie inaczej - teraz puste korytarze..
Katarzyna Sawczuk (09.05.2017 12:35)
Wczoraj rano byliśmy w tej "klinice" z naszym Yorkiem. Roki nie chciał nic jeść, ani pić, miał takie ataki jakby padaczka i nie miał siły wychodzić na spacery . Na miejscu powiedzieli nam że jest to zapalenie oskrzeli, podali zastrzyki i powiedzieli żeby codziennie na nie przyjeżdżać przez tydzień.... Ok... Około godziny 12 w nocy Rokiemu się pogorszyło więc postanowiliśmy jak najszybciej pojechać do tego miejsca... Pan który miał wtedy dyżur- TOMASZ SZPONDER bardzo nieładnie się zachował, kazał postawić psa ( Roki czując zapachy innych psów trochę się rozbudzil). "Weterynarz" się popatrzył i powiedział ' no co tu jest dziwnego, chodzi, szczęścia szuka '. Nawet go nie dotknął, nie zbadał. Nie bez przyczyny przyjechaliśmy o 12 w nocy... Po tych słowach wyszliśmy z gabinetu i pojechaliśmy na al.Krasnickie do Polikliniki, tam Pan weterynarz przyjął Rokiego bez problemu, od razu zrobił badanie krwi,podał kroplowke. Okazało się że ma babeszjoze od kleszcza, a na oskrzelach nic nie słychać.
W "klinice" na ul.Glebokiej usmiercili by mi psa, leczac go na to czego w ogóle nie ma.
Jak najbardziej nie polecam, i pozdrawiam Pana Szpondera środkowym palcem, na każdej stronie będzie to opisane...
Bez poważania K.S
Misia26232 (25.09.2016 20:02)
3 tygodnie temu musiałam uśpić mojego pieska.. był chory na babeszjozę i pomimo 6-dniowego "leczenie" w tej klinice już go ze mną nie ma.. Nie polecam p Mariana M. który powinien już dawno siedzieć w domu na emeryturze bo najwyraźniej jego wiek nie równa się z doświadczeniem i wiedzą którą powinien mieć lecząc zwierzęta . Zamiast zająć się porządnie psem i podać mu oprócz antybiotyku i glukozy w zastrzykach coś co by ochroniło jego nerki i wątrobę, a już przede wszystkim podać kroplówkę i zostawić psa przy tak ciężkiej chorobie na obserwacji.. On zaś kazał codziennie przychodzić na zastrzyki.. psu po 3 dniach się pogorszyło był osłabiony, nie chciał jeść i wymiotował.. Lekarz stwierdził tylko że przy tym leczeniu tak będzie, a na pytanie kiedy pies zacznie jeść (bo nic nie chciał jeść od kilku dni) stwierdził żeby nic mu na siłę nie podawać tylko czekać bo "jak będzie mu lepiej i jak będzie chciał to zacznie jeść".. Mam wrażenie że jedynym odpowiedzialnym weterynarzem w tej klinice jest młoda pani o brązowych włosach.. bardzo żałuję że od razu na nią nie trafiłam.

Ajouter votre commentaire